sobota, 7 czerwca 2014

Nie leżę i nie pachnę tylko . Moje ADHD rąk wciąż aktywności wymaga ..

Zarobiona jestem- można by rzec... Zarobiona w takim sensie, że szydełkiem wciąż wywijam. Towarzystwo do wspomnianej wcześniej firaneczki powstało - i owszem. Tylko zaprezentować nie było kiedy, więc zaległość nadrabiam:

 ADHD rąk uaktywnione było nadal więc obiecaną prezentową zazdrostkę poczyniłam. Poprosiłam o wymiary okna... I cóż. Powstała takowa- nawet dwie. Jednak nijak , jak się okazało na okienku wyglądały.. Wina nie po mojej stronie ... Wymiary niekonkretne miałam..  Oto ona jeszcze wersja robocza ..



A tu już w towarzystwie natury
 Tak więc zazdrostki nadal wykonać muszę- większe tym razem. Spieszyłam się straszliwie i co? Trzeba zwolnić było i termin przesunąć. Nitka się plątała czym do szału mnie doprowadzała. Potrzeba matką wynalazku. Rózne cudeńka na necie gdzieś , kiedyś widziałam. Wyszperałam w domku kilka rzeczy: wiaderko po serku , patyczek do szaszłyka i ustrojstwo powstało by pracę ułatwiać.




Nietknięta  długo frywolitka dostała swoją szansę .. Po zawziętych ćwiczeniach czółenkiem, które nadal mnie lekceważy- tak na osłodę po igłę sięgnęłam i wydłubałam:


Kwadraciki, które kiedyś pokazywałam ciepnęłam w kąt. Dlaczego? A to dlatego, że próby zszywania ciśnienie mi podniosły. Wygląda to fuuuuuuuuu.. Podszkolić się muszę . Szycie spruć i na nowo spróbować.
Czym teraz zajęte łapki mam? Ano wymyśliłam sobie ... Wzór mnie zafiksował i bieżniczek dziubię...
I tak oto chaotycznie jak przeciąg tu wpadłam. Pokazałam co mam by utrwalić i potwierdzić chwile ,, zajętości:":P Wracam do robótek ..

sobota, 17 maja 2014

Moja zazdrosna zazdrostka...

Niby tyle mam czasu a pod koniec dnia widzę ile to rzeczy zrobić nie zdążyłam.. Pogoda robi swoje pewnie- bo w głowie szum. Chęci są ale co z tego kiedy ręce opadają. Jakaś niezorganizowana jestem. Jednak nie leżę, by pachnieć tylko. W ostatnim czasie szydełkiem wojuję.. Zachwycona schematem pokusiłam się o zazdrostkę...
 Obfociłam ją niemiłosiernie .. Dumna jestem , że hej... I pomyślałam: sama taka, samotna.. Chwyciłam za szydełko by towarzystwo jej dorobić ...











sobota, 26 kwietnia 2014

Niebezczynny czas....

Nieogarnięta jestem ostatnio . Święta za pasem ... Twórczy przedświąteczny czas... Małe spowolnienie po świętach ... Igła z rąk wypada jakoś, więc chwyciłam za szydełko . Dłubię i kombinuję ...
A przed świętami wydłubałam sobie wymarzoną firaneczkę ... Może za jakiś czas zaserwuję sobie jeszcze jakąś ? Kto wie....










 I kilka jajeczek na szydełku zdołałam zrobić... Kilka z nich powędrowało do innego domku ....






 Bezczynnie nie minął ten czas... Póki co frywolitkową osłonę na świecę zrobiłam.. Na igiełce i czepiam się sama siebie bo czółenko nadal górą. Nie chce się ustrojstwo dać opanować...
A dziś ?.. Od kilku dni ręce i myśli zajęte kwadracikami ... Małe części , z których coś pewnie powstanie. Nie mam jeszcze pomysłu co ale dłubię wystawiając twarz do słonka ...


niedziela, 16 marca 2014

Wymyśliłam sobie i mam..

Zapragnęło mi się jajko mieć... Zakupione styropianowe czekają na wstążki. Tymczasem w przerwach między szydełkiem a drutem na igiełce wywijałam... Oglądałam, wzdychałam, zachwycałam pracami innych . W końcu pomyślałam: co tam spróbuję. Nadmuchany balon posłużył za stelaż.. Igiełka fikać zaczęła i tak kombinując jajo wydziergałam. Spore bo ok 20 cm. Ażurowe się marzyło ( stąd balon)






 W końcu nadszedł czas kiedy balon musiałam ,,spęknąć"  I taki to efekt końcowy:







 Szydełko bezczynne też nie było. Wydłubało dwa szale :





wtorek, 4 marca 2014

Moja duma... kombinowalam , cielam. Nad wzorem dumalam żeby osiągnąć rozmiar zadowalający. I oto jest...

Masę pracy, trochę nerwów a potem panika przy usztywnianiu. Pierwszy raz vikol w użyciu. Rzadszy bo w innych proporcjach jak zalecany. Ciut uciekajace pikotki.. reanimacja i nadzieja, że się uda. Ileż to siedzialam nadając formę pikotkom .. ale jest mam i nie oddam he he...

sobota, 15 lutego 2014

Chociaż chwalić się nie wypada....


Na początek nowa ozdoba na świecę:






Serducho, bo przecież były Walentynki


Moja ostatnia duma : serwetka w większości kombinowana z głowy. Rzędy i połączenie wypracowane i okupione mnóstwem pociętych nitek ..











I jeszcze frywolne kolczyki ...