niedziela, 27 grudnia 2015

To, że dawno mnie u nie było nie oznacza, że szydełko i czółenko leżały bezużytecznie.. Robiąc porządki przed końcem roku w jednym poście mały skrót sych prac pokażę


 Zaczęło się anielsko


 I efekt tych zmagań




Na specjalne życzenie wykonane po raz pierwszy z tyloma detalami. Może i ja w przyszłym roku doczekam się swojego
Potem było bombkowo





 zawisło ich trochę na choince :)
 Nie  zabrakło też szyszek i buczyny...


niedziela, 2 sierpnia 2015

Frywolitkowy taniec swój własny ma rytm ..

Mój taniec z frywolitką trwa ... Nie jesteśmy parą idealną ... Do walca czy rumby jeszcze nam daleko ... Deptamy sobie wzajemnie po paluchach Emotikon smile Krok mało pewny, nierówny ale chyba łapiemy rytm? Skoczne efekty z podskokami ale nawet profesjonalnym parom zdarzają się wpadki . Dążymy do doskonałości Emotikon smile Koniczynki staram się okiełznać .. Ciacham kiedy stwierdzam, że powtórka potrzebna ale chyba nie jest aż tak źle?


I musiałam odciąć poprzednie koniczynki bo bardzo bardzo mi się nie podobały :)


Skoczne jeszcze są ale wierzę, że po praniu uda mi się wszystko ładnie poprostować


Pikotki także wymagają naciągania.. Pewnie Kiedyś uda mi się tak robić, żeby już w trakcie pracy miały swój kształt. Nie załamuję się. Toć nie każdy od razu tańczył walca .

wtorek, 28 lipca 2015

Sweterkowo obrusowo

Z obrusem walczę choć teraz czas kradnę dla frywolitki .. Staram się od czasu do czasu choć parę rzędów przerobić . Porwałam się na dużą pracę. Zarzekam się wciąż: To ostatni raz ... I pewnie sama siebie oszukuję... Duże rzeczy po prostu przyciągają mnie jak magnes ..





 Nie chwaliłam się jeszcze swoim sweterkiem . Pierwszy raz taki robiłam.. Na okrągło od dołu. Metodą prób i błędów .. Prując i mierząc powstał ON... Włóczka Nako Estiva .. Polecam gorąco .. Jeśli popełnię jeszcze jakiś letni sweterek to na pewno z niej . A to bohater:







sobota, 18 lipca 2015

Frywolne koślawienie ..

Zaniedbałam ten blog ... Powodów wiele i lepiej o nich nie mówić ... Czas się wciąż kurczy więc jak harpia wydzieram z niego małe chwile na dłubanie ... Szydełko wciąż walczy z obrusem .. Plan ambitny - mam nadzieję, że do świąt się wyrobię .
Tymczasem ....
Moja wielka miłość frywolitka . Do tej pory igiełkowa. Powstające robótki nie wzbudzały euforii dlatego też postanowiłam okiełznać czółenko ... Wspomagana filmikami i poradami czarownic frywolitkujących walczę ... Chciałam nawet spróbować i zacząć od małych rzeczy ale gdzie tam ... Renulkowa serweta nie dawała spokoju. Kiedyś już takową poczyniłam igiełką. Pomyślałam- co szkodzi spróbować i porównać efekty ..
Zaczęłam z niewielką wiarą w to, że dam radę .. Nie przytoczę padających w kierunku czółenko słów ...
 Dałam mu popalić a ono mi.. Ze złości nieraz nim ciskałam gdzieś w otchłań... Zrezygnowana odpuszczałam by szydełkiem sobie humor poprawić... Odczekiwałam jakiś czas by znów próbować. Bo jak to mogło by być .. Pokonana przez takie niewielkie,, coś"? W życiu... Ponawiałam próby ..
 To moje początki


















Nitka zaczęła ,, flipać" ku mojemu wielkiemu zadowoleniu . Światełko w tunelu zaczęło coraz jaśniej świecić ... Zdecydowałam, że czas na start. I zaczęło się .. Renulkowa   http://renulkowy.blox.pl/html/1310721,262146,169,170.html?1 serweta  rozpoczęta ..   Frywolitka wessała mnie w swój świat ..
 Kupiłam nitkę ecru i rozpoczęłam próbę . Dziś wiem, że to nie mój kolor . Dziwne to ale po prostu mi nie szło .. Dziewczyny poleciły mi Anchora. To nie był dobry wybór. Nitka pewnie wspaniała ale nie dla takiego laika jak ja.. Sztywna i moje bezkształtne łuczki i kółka zniekształcała jeszcze bardzie . Usłyszałam: Zostaw ją bo się całkiem zniechęcisz ... Poleciałam do pasmanterii ( rodzina mi głowę oberwie jak to wyjdzie na jaw) Kupiłam DMC 20 .. Kolejna próba ... Nitka nawet nawet .. W paluchach sprawowała się nieźle ale słabo nad nią panowałam...   I znów wizyta w passs ... O zgrozo . Nie mówcie nikomu ... DMC 10 oczywiście w bieli . I pyknęło ... W końcu
 To efekty

I kolejny rządek:



Wiem , wiem krzywe to i skoczne . Ale nie łamię się bo dzięki temu ćwiczę ... Po pierwsze łączenia . Po drugie dołączanie nitki ... I moje motto na dziś : Nitka jest inteligentna - słuchaj jej .. Dostrzegłam to dopiero teraz. Wcześniej wyklinałam koniczynki. Nie lubię ich - chyba ... He he .. Chyba bo proste kółka i łuczki też mi dały w kość.. Trzeba pilnować nitki . Odpowiednio odwracać  robótkę ... I idziemy do przodu .. :).. Dopiero teraz skupiam się bardziej nad równym zaciąganiem słupków .. Zresztą widać to na łuczkach początkowych ...  Nie łamię się - stopniowo zapanuję nad wszystkim .. A serwetka? Cóż , nie będzie ideaalna a do Renulkowej będzie daleko . Co tam . Najważniejsze , że będzie moja , własna  .. I wiecie co?
Chyba oprawię ją w ramki . Będzie co wspominać :)